Jedna rzecz, którą warto zauważyć wśród „nie walczących ze sobą”. Nigdy nie mieliście najmniejszych wahań, aby brutalnie atakować konserwatystów Reagana czy konserwatystów Busha, aż ci uciekną lub ustąpią. Ale gdy pojawiają się neoni, to jest ten moment kumbaya? Przykro mi. Nie.